Ułan-Ude to stolica autonomicznej Republiki Buriacja. Gdy wysiadłem
w Ułan-Ude od razu podleciał do mnie miejscowy skośnooki taksówkarz
z pytaniem: Jaruzelski żiw? Okazało sie że pracował w Polsce
w latach osiemdziesiątych. Potem spotkałem również mistrza szachowego Buriacji,
który był w Katowicach na jakimś turnieju. Generalnie ludzie zaskakująco dużo
wiedzą o Polsce. Miasto architekturą przypominało skrzyżowanie Nowej Huty
(w nowszych dzielnicach) i starej, drewnianej, wioski (w starszych
dzielnicach). Znane jest głownie z ponoć największej na świecie
głowy Lenina.
Ponieważ autobus był dopiero rano zafundowałem sobie nocleg
w Hotelu Barguzin (jedynka 8 $). W recepcji pani długo oglądała mój
paszport, w końcu poprosiła kierownika o pomoc. Kierownik wpatrywał się
równie długo i z dumną miną podyktował że nazywam się Rzeczpospolita Polska
i mieszkam w Wojewoda Małopolski. Wszystko to zostało skrzętnie zanotowane
w czerwonym kajeciku.
Wieczorem wybrałem się na obchód miasta. Miałem nadzieję że gdzieś uda mi się kupić
kartki pocztowe i kartę telefoniczną. Niestety we wszystkich kioskach mówili jednak
że nie mają, a tych luksusowych produktów należy szukać tylko na poczcie.
Poszedłem na pocztę. Niestety była zamknięta od kilku godzin. Na szybie zaś informacja
że kartki się skończyły.
Następnego dnia zaspałem pół godziny; na szczęście
autobus nie odjechał. Bilet 6 $, około 300 km.
W połowie drogi była przerwa na posiłek w barze.
W czasie jazdy wzdłuż brzegu Bajkału było widać szczyty
na drugim brzegu, na wyspie Olchon, no i na samym
półwyspie Święty Nos. Wysiadłem w miejscowości
Ust-Barguzin leżącej u ujścia rzeki Barguzin do
Bajkału, u nasady Świętego Nosa. Została ona założona
przez Kozaków w XVII wieku. Wprawdzie
uważana jest ona za miasto ale chyba tylko z nazwy.
Przepłynąłem promem na drugi brzeg. Dalej droga wiodła piechotą przez las.
Podążyłem w kierunku najwyższego szczytu półwyspu o nazwie
⇑ Powrót na początek strony ⇑ |
© BS, 2002-2020, bajkal.suder.cc
|